20.08.2007
Jestesmy w Jerkant (miasto na poludnie od Kaszgaru).
Dzis wrocilismy z pustyni Takla Makan. Spedzilismy na niej noc (sielski relaks) i jezdzilismy na wielbladach. Tylki wciaz bola, a i wrazen tez jest bez liku :) Udalo nam sie to zalatwic calkiem tanio, po ominieciu agencji turystycznych.
Z ciekawostek to w niedziele ja (czyli Marcin) wraz z Pawlem bylem u fryzjera. I smiechu bylo po pachy, az brzuch bolal.
Pawel ze swoimi kreconymi wlosami stal sie nie lada wyzwaniem dla fryzjerow chinskich. Maszynki do strzyzenia za nic nie chcialy obcinac tych wlosow. Wreszcie po dlugiej walce fryzjer odlozyl sprzet, omiotl pedzelkiem szyje Pawla. Sciagnal plotno wokol szyji. I myslelismy, ze na tym koniec :) Ja tak sie smailem, ze az mi lzy plynely. "No stary, oni chyba skonczyli" I tak Pawel z ogolonym czubkiem glowy pozostal z dlugimi wlasami na bokach i z tylu :)
Ale wzieli go na zaplecze (ja myslalem, ze maja tam jakas golarke na owiec).
I umyli mu tam glowe, aby latwiej sie strzyglo. Ostatecznie udalo nam sie obstrzyc obojgu. Ale wrazen bylo bez liku. No i samo dogadania sie jak fryzjer ma obciac juz stanowilo problem.
Jutro jedziemy do Kaszgaru.
|
15.08.2007
dzis zeszlismy do cywilizacji.
Ostatniej nocy po raz pierwszy w bazie spadl snieg. Niby zle, ale jakos to nas cieszylo, ze wycofalismy sie w malym okienku ciaglego zalamania pogody. Caly Kongur bardzo zbielal. Choc ukazal sie w calej okazalosci tylko na pare godzin. Potem chmury opanowaly wszystko ponad 6000m (jak zwykle). Nasi koledzy z bazy (Koreanczycy) dzisiaj wyszli celem dzialania powyzej 6000m i ataku szczytowego. Do pokonania ostatniego uskoku seraka zabrali ze soba drabine aluminiowa :) Smiesznie wygladali niosac taka okolo 4m (jeszcze rozkladana) drabine. To chyba bedzie niezle wyzwanie wniesc to na 6000m. W kazdym razie John niosacy ta drabine w pionie przytroczona do plecaka bardzo wyroznial sie w 10 osobowej wychodzacej grupie :)
Troszke nam czasu zabralo przygotowanie karawany. Najciekawsze bylo, ze tubylcy chcieli od nas kupic zdewastowane przez wypasajace sie zwierzaki namioty bazowe. Pierwszy raz prowadzilem targowanie w odwrotny sposob. Tzn oni chcieli dac 500 juanow za 4 sztuki, a ja chcialem tylko 100 juanow (bo nie moglem im wcisnac czegos w takim stanie za tyle pieniedzy). I wierzcie mi to naprawde ciezka sprawa sprzedac cos za mniej niz ktos chce dac :) Ale udalo sie.
Takze dzisiaj dotarlismy do Kaszgaru z pewnym zalem ogladajac sie za siebie. W koncu troche serca wlozylismy w ta gore. Dzis juz jestesmy w Kaszgarze i planujemy wyruszyc na pustynie Takla Makan. W koncu mamy pare dni wiecej wolnego niz wczesniej planowalismy.
No i czeka nas (przynajmniej w wiekszosci 4 na 5 osob) prawdziwe wyzwanie - golenie.
Wszyscy bardziej lub mniej wygladamy jak "Rumcajsy".
Oj bedzie walka!
pozdrawiamy, ekipa jaskiniowcow |
14.08.2007
Kolejny dzień załamania pogody utwierdza nas w przekonaniu słuszności decyzji o zejściu.
Odbyliśmy pożegnalne spotkanie z Koreańczykami. Wymieniliśmy kontakty i przekazaliśmy prezenty. Daliśmy też trochę jedzenia do góry. Dużym uznaniem cieszyły się kisiele, gorące kubki i kiełbasa. Jeszcze raz podziękowali nam za zaporęczowanie drogi do 6000m i za pozwolenie z ich korzystania. Jutro zwijamy bazę i schodzimy karawaną do Gezi.
|
13.08.2007
Podjęliśmy dziś decyzję o zakończeniu akcji górskiej.
Przyczyn takiej decyzji jest kilka.
Zła pogoda bardzo ograniczająca możliwości wspinaczki.
Praktycznie ciągły niż.
Przede wszystkim problemy zdrowotne części i tak już małolicznych
uczestników.
Malo czasu do dalszego działania.
Doszliśmy do 6000m, urabiając 2500m, do szczytu zostało 1700m.
To wszystko sprawiło, że kontynuowanie wspinaczki nie ma racji bytu.
Cała piątka uczestników zeszła dziś do bazy likwidując po drodze
wszystkie obozy.
|
12.08.2007
Załamanie pogody, bardzo silny wiatr i opady śniegu.
Wszyscy są w obozie 2B.
Za chwilę będzie impreza z okazji urodzin kierownika.
|
11.08.2007
Akcja wciąż trwa.
Dzisiaj dwa Artury zaporęczowały część seraka do wys.5900m.
Zespół MP dotarł do obozu 2B. Wszyscy są w 2B.
Jutro może się uda założyć obóz 3.
Oby pogoda dopisała, bo jest coraz gorsza.
|
10.08.2007
Zespół AMA dotarł dziś do obozu 2B na 5600m.
Natomiast zespół MP do obozu 2 na 5200m.
Na razie pogoda dopisuje, oby tak dalej.
| |
09.08.2007
Zespół AMA dotarł dziś do obozu 2.
Natomiast zespół MP dotarł w iście sprinterskim tempie
do obozu 1.
Dziś, wg prognozy, kończy się 2dniowe okno pogodowe.
Oby pogoda dopisała, bo jak dotąd był tylko jeden dzień
bez opadów w sierpniu.
Mamy nadzieję, że Góra da nam choć cień szansy na Jej zdobycie.
|
08.08.2007
Zespół AMA dotarł dziś do obozu 1.
Zespół MP jest w bazie.
Wciąż pogoda jest nienajlepsza.
|
07.08.2007
Zespół MP Marcin i Pawel zasypany śniegiem w obozie 1 zszedl dziś do bazy. Za 1 lud 2 dni ponownie wyruszy do góry celem ataku szczytowego. Zespół AMA wciąż restuje w bazie, na razie to ich z rzędu 8 dzień. Miejmy nadzieję, że będzie z tego wielka moc. Andrzej jutro schodzi do cywilizacji.
|
06.08.2007
Załamanie pogody. Zespół MP jest w obozie 1 zasypany śniegiem, wśród huku lawin.
Zespół AMA - 2 razy Artur, Magda, siedzą w bazie.
Czekamy na poprawienie pogody.
|
05.08.2007
Zespół MAP- Marcin, Andrzej, Paweł, wyruszyli z bazy na 12 dni
celem ataku szczytowego. W drodze do obozu 1 Andrzej zrezygnował ze wzgledów zdrowotnych .
Zespół MP jest w obozie 1, morale i sprzęt są zrujnowane !!
|
02.08.2007
W dalszym ciągu odpoczywamy przed wyjściem do góry.
Dzisiaj poszliśmy do wioski pasterskiej, gdzie powitała nas gromadka
dzieciaków.
Zrobiliśmy także boisko, na którym rozegraliśmy z Koreańczykami
mecz piłki nożnej.
Wszyscy dawali z siebie wszystko i mimo wielu dogodnych sytuacji dla nas
mecz zakończył się po dogrywce 0:0, a po rzutach karnych 3:1 dla nas !
Udany rewanż za MS 2002. A gra na 3500m to prawdziwe wyzwanie.
Pozdrawiamy,
zwyciescy Kongur Cup !!
|
01.08.2007
Rest w bazie. Graliśmy mecze międzynarodowe w siatkonogę
z Chinami i Koreą z różnym skutkiem.
Były też rozmowy między wyprawami o planach wspinaczkowych.
Dajemy im nasze zdjęcia cyfrowe z górnej partii naszej drogi.
Pozwalamy korzystać z naszych poręczówek. Gramy w kości i karty.
Mimo deszczu dużo się dzieje. |
31.07.2007
Wszyscy w bazie ! Nastało załamanie pogody połączone restem.
Do wykonania pełnego pierwszego etapu zabrakło 500m.
Okazało się, że od trzech dni mamy konkurencję w wyprawie Koreańskiej
wspinającej się tą samą drogą.
Na razie poszli naszym nowym wariantem dojścia do obozu 1.
Teraz będziemy leniuchować w bazie zbierając siły
|
30.07.2007
M.H, A.R, P.T
założyli dzisiaj obóz 2B wysunięty na 5600m pod barierą seraków. Jest to tej trójki już 6 dzień wspinu z rzędu .
Pogoda uległa pogorszeniu.
|
29.07.2007
Dzisiaj doszliśmy do 5700m do seraka odgradzającego drogę do obozu nr 3.
Jutro trzy osoby forsują serak, a trzy schodzą do bazy.
Niestety od dwóch dni działamy w 6 osób bez dwóch Warszawiaków,
którzy zrezygnowali.
Trzymajcie za nas kciuki!!!
|
29.07.2007
Obóz nr 2 założony po mozolnej walce na wysokości 5200m.
Pogoda dopisuje. Dzisiaj idziemy wyżej w kierunku przyszłego
obozu nr 3.
|
27.07.2007
Jesteśmy w obozie nr 1 po dużym opadzie śniegu.
Droga w kierunku obozu nr 2 wytyczona i częściowo zaporęczowana
do 5000m.
Dzisiaj wynosimy depozyty.
|
26.07.200
W jedynce pada śnieg. 4 osoby poszły do obozu nr 2,
a jedna schodzi po depozyt.
|
24.07.2007
Wreszcie słońce, suszymy się !!
|
23.07.2007
Wszyscy w bazie. Leje bez przerwy od trzech dni.
Część ekipy chora. Czekamy na poprawienie pogody, aby założyć drugi obóz 5300m.
Dzisiaj walka z powodzią w bazie, po wykonaniu tam kanałów powstało nowe jezioro.
Mistrzowie melioracji.
|
21.07.2007
Założyliśmy obóz pierwszy 4600m. Niestety załamała się pogoda.
|
20.07.2007
Karawana zakończona. Baza założona na 3500 na trawiastej morenie. Pogoda dopisuje. Ściana 4,2km robi wielkie wrażenie. Część ekipy trochę chora. Pozdrawiamy! |
18.07.2007 14.50 czasu pekińskiego
Mamy pozwolenie !
Jutro o 8.00 rano ruszamy do Gezi skąd dalej karawną do bazy.
Powinniśmy, jak wszystko pójdzie dobrze, jutro wieczorem być już w bazie :)
Chyba pójdziemy to teraz uczcić.
Trzymajcie za nas kciuki, teraz tylko my i nasza góra :)
koniec relacji.
Pozdrawiam,
Marcin
18.07.2007 rano
Ku....., musimy czekać !
|
17.07.2007 wieczór
Uwierzcie mi po tych przeprawach z Chińczykami już chyba nic w Polsce nie jest w stanie mnie zdenerwować.
Dzisiaj o 18.00 byliśmy umówieni z naszym oficerem łącznikowym - Alim na załatwienie paru formalności z hotelem i kolacje na mieście.
No i przyszedł i przywitał nas wiadomoscią, że : "nie ma pozwolenia".
Aż mi ręce opadły. Oczywiście poszły dość ostre teksty z naszej strony. Ale w sumie chłop niczemu nie jest winien. To wina kolesi z agencji z Urumczi. W każdym razie pozwolenie miało być jutro i karawana miała się przesunąć o 1 dzień.
Tylko, że nie było pewności, czy to bedzie przestój jednodniowy.
Także skończyło się tym, że zaraz wsiedliśmy w taxi i ruszyliśmy do agencji.
I tu znowu gadka, tłumacz -szef - ja. W końcu poprosiłem o zadzwonienie do agencji w Urumczi (załatwiającej pozwolenie).
Po rozmowie okazało się, że jednak pozwolenie jest i zaraz prześlą faxem.
Po czym z dużą ulgą czytam niby to pozwolenie (wszystko po chińsku) i widzę, że jedyny znak który tam rozpoznałem to liczba 7548, a to przecież wysokość Muztag-Ata, a nie Kongura 7719.
I oczywiście zaraz mówię, że wydaje mi się, że to nie jest nasze pozwolenie.
Niby wszystko jest OK. I załadowaliśmy już duże plecaki na ciężarówkę i jutro mamy wyjechać o 9.00 rano.
Ale tak naprawdę to nic nie wiadomo.
Mam jednak nadzieję, że jutro wyruszymy karawaną do bazy.
Pozdrawiam wszystkich z gorącego Kaszgaru,
Marcin
PS:
z ciekawostek: Andrzej pojechał na skuterze po trasery :)
Mam nadzieję, że przeżyje, bo tu jest taki ruch ze sam przechodząc przez ulicę obawiam się o życie
|
17.07.2007 po południu
Jesteśmy po całodziennym zwiedzaniu miasta i ostatnich zakupach na wyprawę.
Jutro rano ruszamy do Gezi, skąd karawaną udamy się do bazy pod Kongurem.
Już wszyscy nie mogą się doczekać, gdy będziemy na miejscu i wszystkie problemy z transportem, pozwoleniami zostaną za nami.
Pozostaniemy tylko my i Kongur. Ciekawe jaką pogodą nas przywita ? :)
Do bazy udaje się z nami nasz oficer łącznikowy Ali (młody chłopak) i kucharz, którego jeszcze nie poznaliśmy.
Na razie cały skład jest prawie zdrowy. To prawie wynika z lekkiego przeziębienia Tomka i obitego kolana w łazience o wannę Marcina :) Tak to już jest, że czasem cywilizacja jest bardziej niebezpieczna niż sama natura - góry.
Kolejne wiadomości już przesyłać będziemy za pomocą łączności satelitarnej.
Pozdrawiamy wszystkich,
Marcin
|
17.07.2007
Witamy wszystkich serdecznie
Jesteśmy w Chinach w Kaszgarze. To nasz ostatni przystanek w drodze w góry.
Wczoraj dotarliśmy tu po długiej i męczącej podróży.
Przekraczanie granicy kirgisko-chińskiej to straszna sprawa.
Niekończąca się kolejka tirów na granicy. Wyboista gruntowa droga z błotem i dziurami. Do tego padający śnieg. A to wszystko na przejściu granicznym Torugart Pass na wysokości około 3500 mnpm. Sama odprawa odbywa się wieloetapowo.
Najpierw kilka kontroli Kirgizów, a potem znowu kilka Chińczyków. A wszystko to odbywa się na długości około 100km !!! A najciekawsze jest to, że nie można tego odcinka przejechać jednym samochodem. W pewnym momencie trzeba dokonać przepaku rzeczy z auta kirgiskiego do chińskiego, bo żadne z nich nie może wyjechać poza pewne strefy, które nie mają części wspólnej. Także musieliśmy nasz cały bagaż około 500kg przerzucać w padającym śniegu z jednego auta do drugiego. Potem ponownie musieliśmy przenosić nasz bagaż przez jakieś 100m celem odprawy celnej.
Niestety celnicy chińscy znaleźli w jednym z plecaków nasze kiełbasy :) No i się zaczęło.
Przeszukiwanie kolejno bagażu. Na szczęście zmęczyliśmy ich beczkami i już zbyt nie mieli chęci, aby przeglądać kolejne placaki, w których była kiełbasa :)
Także w sumie po stracie około 2kg kiełbasy dotarliśmy wreszcie do Chin.
Po tej całej podróży trwającej 14 godzin dotarliśmy do Kaszgaru, gdzie od razu chcieliśmy załatwić sprawy z agencją. I to co wydawało się krótkimi ustaleniami z wcześniejszej korespondecji przerodziło się w 3 godzinne negocjacje. Łącznie z obrażaniem się, wychodzeniem co chwilę jednej lub drugiej strony. W każdym razie cały cyrk, na który już nikt z nas zbyt nie miał siły.
W końcu coś udało się ustalić, ale wydaje mi się, że to jeszcze nie koniec, część jeszcze przed nami.
Do hotelu dotarliśmy około 23.00 czasu chińskiego (+6 godzin w stosunku do Polski). Od razu zostawiliśmy rzeczy i ruszyliśmy na kolację :) w końcu nie jedliśmy nic od ponad 16 godzin.
Wybór dań był prawdziwą loterią, nic nie pomagały próby rozmów na migi.
W końcu zamówiliśmy 6 dań i po kolei próbowaliśmy kolejne.
Całe wędrówki nocne po Kaszgarze zakończyliśmy o 2.00 w nocy wypiciem kolejnego piwa przed sklepem, który od razu zorganizował nam stołki do siedzenia. W tak prowizorycznym miejscu do spożycia w towarzystwie pomnika Mao, górującego nad glównym placem miasta zakończyliśmy nasz długi dzień.
Już bardziej zintegrowana ekipa :)
|
15.07.2007 popołudnie
Dotarliśmy do Narynu w Kirgizji. Tutaj spędzamy resztę dzisiejszego dnia.
"Miasto" jest mocno wymarłe i nic się nie dzieje :)
Mieszkamy w wynajętym mieszkaniu i oglądamy "Titanica" z dubbingiem po rosyjsku :)
Jutro o świcie wyjeżdżamy w kierunku granicy chińskiej.
Na razie wszyscy czują się dobrze i nie jest konieczne chodzenie z wiecznie wystającym z kieszeni papierem toaletowym.
Pozdrawiamy wszystkich śledzących nasze postępy
i kolejnym razem odezwiemy się już, miejmy nadzieję, z Chin. |
15.07.2007
Witamy wszystkich serdecznie z Kirgistanu.
Po opóźnieniu 1,5 godzinnym wylądowaliśmy w stolicy Kirgistanu - Biszkeku.
Jest teraz strasznie wcześnie, bo 5.30 i dokladając jeszcze różnice czasu, to biologicznie dla nas wciąż jest 1.30 w nocy.
Ciężko tak egzystować po 2 nieprzespanych nocach.
Podróż mimo dużych niepokojów o nadmiar bagażu i złe wspomnienia z wcześniejszych lotów Pulkovem przebiegła nader dobrze.
No może pojawiły się pewne elementy zaskakujące, jak towarzystwo w samolocie Jamajczyka ważącego pewnie jakieś 180kg. Z takim dopiero to ciężko siedzieć obok w samolocie. W każdym razie maszyna sobie jakoś radziła i przechyłu nie było. Choć teraz już rozumiem, czemu są tak niskie limity wagi dla bagażu :)
Teraz jesteśmy w agencji w Biszkeku i za chwilę po załadowaniu carga i bagażów do busa ruszamy w stronę granicy chińskiej.
Mam nadzieję, że jutro już napiszemy coś z Chin.
Mimo wczenej pory uśmiechnięta ekipa Kongura :)
|
13.07.2007
Przygotowania zakończone.
Jutro - 14.07 przed południem wylatujemy do Petersburga i dalej do Biszkeku.
Będziemy wysyłać SMSy i w miarę możliwości wysyłać maile, które będą do przeczytania w dziale ''CEL''
05.07.2007
A oto wynik naszego pakowania. 4 beczki po 120 litrow i jeszcze dodatek od chlopakow z Wawy. Po perypetiach wszystko zostalo szczesliwie wyslane do Biszkeku. W sumie 250kg.
03.07.2007
Pakowanie.... mielismy wizje ze zajmie to nam z godzine... no może poltora. Zajelo pol dnia. ale zmiescilo się w 4 solidnych beczkach.
29.06.2007
Wyjazd coraz blizej, wiec sprawdzamy sprzet i robimy ostatnie przygotowania do wielkiego pakowania....
/na zdjeciu 'komfortowe' warunki domowe - akurat padalo wiec sami rozumiecie :) /
10.06.2007
Pogoda dopisuje więc gościmy ponownie na Kulołapie. Karuzo i Heniek
na North Face Kulołapu :)
03.06.2007
Odbyło się spotkanie grupy 3miejskiej. Do wyjazdu zostało już
tylko 40 dni więc pracy jest ogrom.
19.05.2007
Ćwiczeń nigdy za wiele. Tym razem padła droga na Wieży Bartosa. Na
zdjęciach poniżej Adam i Heniek.
09.05.2007
Kolejne spotkanie części grupy "3miejskiej". Ustalono sprawy
sprzętowe i podzielono zadania do realizacji.
15.04.2007
... Przygotowania trwają nieustannie :) ...
W niedziele odbyło
się spotkanie na którym zapadły bardzo konstruktywne decyzje. Np.
dokładna data wyjazdu i powrotu(info na razie tajne, bo niektórzy
pracodawcy lepiej żeby nie wiedzieli na ile wyjeżdżamy ;) ),
poszerzenie składu, uaktualnienie kosztów itd, itp
a w międzyczasie
m.in. ćwiczyliśmy haczenie w urbanistyczno-industrialnych plenerach: